sobota, 4 maja 2013

Ślad kobiety

Wczoraj poczułem się, jak Robinson Crusoe, który na brzegu swojej wyspy dostrzegł odciśnięty w piasku ślad stopy człowieka. Byłem pośrodku lasu i od najbliższych domostw dzieliło mnie około trzech kilometrów. Szedłem piaszczystym duktem, gdy kilka kroków przed sobą zobaczyłem ślad damskiego obuwia. Odcisk lekko tylko zniekształcony łagodnym deszczem, a więc świeży. Obok nie było śladu innych kroków, co wielce mnie zdziwiło. Miejsce tyleż urokliwe, co w pewnym sensie groźne, gdyż sporo tu dzików.
– Odważna niewiasta, albo nierozważna? A może jednak czarownica! – pomyślałem przez moment.
Nie słyszałem jednak, by nastąpiła jakaś przeprowadzka łyskogórskiego konwentyklu na Złotą Górę.